Plan może i koleś miał idealny, ale popełnił co najmniej trzy poważne błędy które w realnym życiu najprawdopodobniej spowodowałyby, ze policja doszłaby do prawdy:
1. Podczas rozmów z rodzicami porwanych użył ksywki jednego z nich której ten od dawna nie używał. Pod koniec filmu wyszło, że jako syn tego służącego w dzieciństwie miał styczność z tymi ludźmi i mógł znać tą ksywkę.
2. Gdy jeden z ojców chciał zapalić to odpalił zapałkę podobnie jak wcześniej przed porwanymi. Dziewczyna go po tym poznała, ale chyba wmówiła sobie, że to niemożliwe.
3. Na koniec oddał kluczyki do swojego auta temu detektywowi, a w aucie zostawił przecież dyktafon z tym nagraniem (niby nic na tym nagraniu obciążającego go nie ma, ale myślę że to co powiedział mogłoby dać gliniarzom do myślenia).
bledy? mozna to tez tak ujac, ale czy powazne? raczej niedociagniecia,
bo ksywke mogl tez znac syn ojca, ktory rzekomo nie mial pieniedzy na okup;
watpie, by ktos kto byl skrepowany, w stresie i siedzial obok osoby, ktora zostala zastrzelona z broni, pamietal odglos odpalanej zapalki;
nagranie- nagral, ale na nim nie ma zadnych rewelacji ani tym bardziej konkretow.
Ale przecież w filmie nie jest powiedziane, że go nawet nie złapali, nie złapią ani nic.
4. Strzelił temu wspólnikowi w czoło. Jak ktoś popełniający samobójstwo ma dosięgnąć do czoła? :)