Felicity zagrała fenomenalnie, to prawda, zdecydowanie rola godna Oscara (zdaje się, że skończyło się na nominacji). Jednak nie zgodzę się, że był lepsza niż Jared. Dla niego rola Rayona była niesamowitym wyzwaniem, on nie zagrał, on na wiele tygodni stał się Rayonem, zmienił swoje ciało, sposób mówienia, poruszania. Jego rola wymagała transformacji, nie tylko charakteryzacji. Dla mnie on, jako mężczyzna, był bardziej wiarygodny jako transseksualna kobieta niż Felicity grająca mężczyznę, który już jest prawie kobietą (zakręcone to trochę). Powiem szczerze, wcześniej niespecjalnie kojarzyłam Leto jako aktora, nie znałam jego kariery. Po Witaj w klubie zakochałam się w tej postaci, był tak szczery, tak prawdziwy,wiarygodny. Może to zabrzmi dziwnie, ale pokochałam tego mężczyznę po tym, jak zagrał kobietę :)
Niemniej, rola Felicity wyśmienita 10/10. Skoro jednak w temacie mamy porównanie, pozwoliłam sobie wyrazić opinię. Pozdrawiam.